czwartek, 16 lutego 2017

BZDURKI SPOD KLAWIATURKI: O KOCHANIU SIEBIE SŁÓW KILKA

Dzień dobry się z Państwem.
Wczoraj nie zdążyłam...
Niedawno były Walentynki lub jak wyczytałam u kogoś WalęDrinki ;) I jak wiecie uwielbiam czytać sobie "Zwierciadło" a w ostatnim numerze o tym święcie mówił Szymon Majewski w Swoim felietonie. Bardzo Go lubię czytać, ponieważ z ogromnym humorem, dystansem ale i świetną spostrzegawczością pisze o relacjach damsko - męskich . Do tego z Jego odtwarzanych scenek z Żoną płynie przez papier tyle ciepła...
Ale wracając do felietonu. Pięknie napisał o tym święcie, a ja się z Num zgadzam, że trzeba mówić, ze się kocha, a u nas to postrzegane jest jako oznaka słabości. Przytoczył historię, gdy prowadząc audycję w radiu właśnie o wspomnianej konieczności mówienia o uczuciach mówił, zadzwonił zdenerwowany słuchacz z pretensjami, dlaczego on, Szymon Majewski, zmusza jego i Polaków do mówienia, że kogoś kochają. Że on jest z zoną od 30 lat ani razu nie powiedział jej, że on ją kocha. Że jego żona o tym wie. A na pytanie Szymona, czy nawet teraz jej tego nie powie, rzekł stanowczo: nie!
Mój Franio jest jeszcze w tym wieku ;), gdy często mówi, że mnie, nas wszystkich kocha. Co więcej! Bardzo się cieszę, ggy mówi: Kocham ciebie mamusiu, i tatusia, i Jagódkę i SIEBIE też kocham.
Nie wiem, czy mamy to w genach, czy to efekt takiego od pokoleń wychowania, że nie wypada nam o sobie mówić dobrze, że takie postrzeganie siebie w pozytywach świadczy o pysze, zadufaniu... I takie umniejszanie swoich umiejętności ,wartości sprawia ,że chyba mniej się kochamy. A może czasem wcale? I takie podejście do siebie często utrudnia życie albo uczuciowe w związku albo zawodowe... I jak tak Franio mówi o tym, że SIEBIE kocha cieszy mnie, bo sobie myślę, że z taką akceptacją siebie będzie mógł zdobywać świat ;) Kochać życie! Zresztą, takie kochanie siebie - sobie tak myślę - wpływa też na stosunek do innych ludzi. Wiem od wychowawczyń Franka, ale i sama byłam świadkiem, gdy przyszliśmy do przedszkola później niż zwykle, wszystkie dzieci były już w sali. Wchodzi Frank a tu krzyk i pisk: Nasz Franio! I został wręcz otoczony wianuszkiem dzieci: dziewczynek i chłopców, które zaczęły go ściskać, przytulać. niesamowite! Gdy pytam nieraz Franczesława, które dzieci lubi najbardziej,zawsze odpowiada: ja lubię wszystkie dzieci...
Ja przepraszam, że tak rozpisuję się o moim małym Gnomie, nie chcę się Nim chwalić, "szpanować"  dziecięciem;), tylko właśnie tak podczas pisania o tej konieczności mówienia o miłości, przypomniał się mi ten mój Syn i to jego kochanie SIEBIE...
Oczywiście, brak akceptacji czy kochania siebie nie oznacza, że się nie jest lubianym czy że se ludzi nie lubi, bardziej sobie myślę o pewnej chyba aurze, jaką taki "miłujący się" człek roztacza...
A może to kochanie siebie to cecha bardziej mężczyzn niż kobiet? może facetom łatwiej zaakceptować siebie, swoje słabości, swoje ułomności. Mimo że teraz bardziej zwracają uwagę na swój wygląd, dbają o "ałtfit", to jednak przez wieki nie była to kwestia, której przykładali większą wagę...
Wracając do Walentynek... Dla mnie i W ważniejszą datą , czy może dniem, który celebrujemy w tym miesiącu jest 6 lutego, bo to data, gdy staliśmy się związkiem. A w tym roku minęło nam 21 lat...
Chcąc uczcić wyjątkowo ten "wynik", upiekłam torcik kawowy, którego przepis - troszkę zmodyfikowany - zaczerpnęłam ze "Zwierciadła" właśnie... Ja nie lubię piec. Dla mnie to temat, którego nie czuję. gotować owszem, tworzyć nowe potrawy, smakować nowości - proszę bardzo, ale z ciast... to śledzie, panie ten tego...
Ale upiekłam z pomocą dzieci, które bardzo chciały uczestniczyć w tym działaniu...







Torcik kawowy
(po mojej modyfikacji)
  • 100 g mąki jaglanej;
  • 2 jajka;
  • 50 g oleju kokosowego;
  • 20 g ksylitolu;
  • 1/2 łyżeczki sody oczyszczonej;
  • 150 ml śmietanki 30%;
  • 40 g migdałów - płatki;
  • 20 g gorzkiej czekolady;
  • 1 filiżanka espresso;
  • 1 łyżeczka ksylitolu i lub 1 łyżeczka miodu.


 Mąkę przesiać do miski i dodać następujące składniki: sodę, ksylitol, olej kokosowy i ubite wcześniej jajka. Całość delikatnie wymieszać. Do okrągłej i posmarowanej tłuszczem formy wlać ciasto i piec przez 20 min. w temp. 180 st.
 W międzyczasie płatki migdałów podpiekać na suchej patelni na złoty kolor.  Espresso zmieszać z miodem, zaś śmietankę ubić na sztywno dodawszy uprzednio łyżeczkę ksylitolu.
Upieczony i ostudzony spód ponakłuwać patykiem do szaszłyków, polać espresso. Następnie nałożyć ubitą śmietanę, posypać startą na wiórki czekoladą i posypać migdałami.
***

Pamiętam o PHOTO52, ale zastanawiam się, czy nie przełożyć to fotografowanie na sobotę, gdy gnomy są w domu i jest więcej okazji na złapanie kadru...
do widzenia się z Państwem,
Jagodzianka.

EDIT! Tak sobie o tym Synku się rozpisałam, że zapomniałam wspomnieć, że na okoliczność Walentynek dostałam od Teściowej 2 ( słownie: DWA) opakowania pralinek belgijskich.  I kto mi zazdrości Teściowej i czekoladek? ;)

1 komentarz:

  1. o tak o miłości trzeba zawsze bez wstydu mówić i okazywać , ja nadal to robie mąż tez i córka , tak mnie Mamusia wychowała i tak wychowałam córcię i męża , bo uczucia trzeba sobie okazywać i mówić , bo to bardzo przyjemne jest :)))
    moja corka jest juz dorosła i nie wstydzi się okazywac miłości czułości i mówić o niej ,co mnie bardzo cieszy , Tacy ludzie sa szczęśliwsi :)

    OdpowiedzUsuń